czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 2

Siedział w gildii.Po głowie chodziły mu słowa Lyon'a.Wierze w to...pomyślał.Nie rozumiał tego.Przecież im coś obiecała,więc czemu nie dopełniła tej obietnicy.W jego sercu tliły się różne uczucia.Zaczynając on żalu, przez smutek, aż po gniew.Gniew do tego potwora, który był wszystkiemu winny.Zacisnął pięści, po czym usłyszał głosy różowowłosego.
-Ej mrożonko!Co tak dumasz?-zapytał chłopak.
-Nie zrozumiałbyś nawet gdybym ci to narysował,zapałko.
-Chcesz się bić!?
-Jeszcze się pytasz!?-w ten sposób zaczeła się codzienna bójka w Fairy Tail, do której później dołączyła większość gildii.On potrzebował teraz tego.Potrzebował wyżycia się na czymś lub na kimś.Przez sale latały stoły,krzesła,beczki a nawet ludzie.Nagle drzwi się otworzyły a przez nie weszła Erza.Podeszła do baru.
-Witaj!Podać ci coś?-zapytała uśmiechnięta Mirajane.
-Ciasto truskawkowe, jeśli można...-nie minęła chwila a dostała to o co poprosiła.Delektowała się każdym kawałkiem, jakby już nigdy nie dane jej było zjeść choćby okruszka.Miała brać następny kęs kiedy wleciał na nią Natsu,który został uderzony przez Elfmana.Jej słodycz spadła na ziemie.Wpatrywała się w nie by potem odwrócić wzrok w strone winowajców i podmienić zbroje.
-NIE DARUJE WAM TEGO!!!-rykneła niczym smok.Czarnowłosy patrzał na to z zaciekawieniem.Ten obraz przywrócił dawno zapomniane wspomnienia.
~~*~~
Niebieskooka dziewczynka właśnie wracała ze swoje treningu.Miała wielką ochotę na swój ulubiony przysmak.Nie mogła się doczekać.Wczoraj to kupiła i dobrze schowała,żeby móc zjeść później. Gdy weszła do chatki zauważyła siedzących przy stole chłopców.Przebiegła koło nich i ruszyła do komody. Wspieła się,żeby móc dosięgnąć najwyższą półkę i zaczeła szukać.Wielkie było jej zdziwienie kiedy nigdzie nie znalazła tego czego szukała.Zeskoczyła i ruszyła w strone chłopców.
-Ej nie widzieliście moich...-nie dokończyła gdyż zobaczyła pusty papierowy woreczek leżący na stole.-M-moje żelki!-krzykneła,a oni drgnęli.Popatrzyli na nią.Jej niebieskie oczy były przepełnione chęcią mordu.Już miała ruszyć w ich strone,ale złapała ją Ur i dała jej nowe woreczki żelków.
-Prosze.To miało być dla chłopców,ale jak widać woleli zjeść twoje.-uśmiechneła się.
-Ej to nie fair!Dlaczego dajesz jej dwa woreczki!?-krzyknęli razem.Kobieta zignorowała to i wyszła.
-Podziel się!
-Nie ma mowy!-wydarła się dziewczynka.-A za zjedzenie moich czeka was kara!-zaczeła do nich podchodzić,bardzo wolno.Oni przełkneli ślinę...
~~*~~
Jego rozmyślenia przerwał ból.Spojrzał na osobe przed nim.Był to Natsu.
-Czego chcesz,ogniomóżdżku!?
-Erza powiedziała,że idziemy na misje,bo Lucy nie ma na czynsz.Więc rusz tyłek gołodupcu!-w odpowiedzi tylko prychną.Podszedł do dziewczyn które czekały na nich z wybranym zadaniem.
-Więc,co to za misja?
-Mamy złapać jednego człowieka.Na swoich przekrętach dużo się dorobił więc możemy śmiało nazywać go bogaczem.-powiedziała Lucy.
-Dobrze więc za godzine na stacji.-dodała szkarłatowłosa.Przytaknęli tylko i ruszyli do swoich domów.Spakował wszystkie najpotrzebniejsze,rzeczy.Wyszedł sporo przed czasem.Zastawiał się nad przeszłością.Tak cholernie mu ich brakowało.Nim się obejrzał był na stacji.Nikogo jeszcze nie było więc usiadł na ławce.Przymkną oczy co było błędem bo przed nimi migneła mu twarz dziewczyny. Spojrzał w strone z której przyszedł.Zauważył trzy postacie.Jedna z nich ciągneła za sobą wielki wóz z walizkami. Bez słowa weszli do pojazdu.Dragneel od razu zrobił się zielony więc Scarlet znokautowała go,żeby mu "ulżyć".
Oczywiście wszyscy udawali, że nic nie widzą.Droga mineła im szybko.Kiedy doszli do zleceniodawcy dowiedzieli się dokładnie o kogo chodzi.Szli przez las.Jego dom znajdował się niedaleko,więc nie spieszyło się im.Nagle Salamander staną w miejscu.
-Ktoś tu jest...-na te słowa z drzew zeskoczyło kilka postaci.
-Prosze,prosze kogo my tu mamy?-powiedział jeden z nich.
-Kim jesteście?-zapytała blondynka.
-Czy to ważne?Ważne jest to,że nie przejdziecie dalej.-zaśmiał się złośliwie.-Więc?-zwrócił się do najniższej postaci.Ona tylko kiwnęła głową.Napastnicy zaczeli napierać z całą swoją siłą.Każdy z nich miał pełne ręce roboty.Na Gray'a skoczyła najniższa z nich.Zaczeli walczyć w ręcz.Szło mu dobrze ale ona wskoczyła za niego i kopnięciem powaliła na plecy.Usiadła na nim okrakiem i przyłożyła miecz do gardła.Spojrzała w jego oczy.Mógłby przysiąść że gdzieś je widział.Patrzyli się w nie nawzajem,a napastnikowi poszerzyły się źrenice.Podniosła miecz.Zamknął oczy czekając na ból.Gdy go nie poczuł spojrzał na postać.Ostrze było wbite kilka milimetrów od jego twarzy.Podniosła się szybko.
-Odwrót!-zarządziła.
-Ale...
-Powiedziałam odwrót!-nikt więcej się nie sprzeciwił.Wskoczyli na drzewa.Ta spojrzała jeszcze raz na przeciwników i zniknęła.Patrzyli jeszcze chwile w to miejsce po czym postanowili wykonać zadanie. NIe zajeło im to długo ponieważ oszust nie była ani silny,ani sprytny.Odebrali nagrodę i wrócili do gildii.Analizował dokładnie to co zobaczył a jego oczy rozszerzyły się.
 TYM CZASEM
W ciemnej sali stali wszyscy członkowie gildii o nazwie Descendants of Death.Przypatrywali się leżącej pod ścianą dziewczynie.Próbowała się podnieść,ale uniemożliwiło jej to mocne kopnięcie w brzuch. W tej właśnie chwili mistrz gildii wymierzał jej karę.Złapał ją za szyję i przycisną do ściany.
-Masz mi coś do powiedzenia!?-ryknął mężczyzna,ta tylko splunęła w niego krwią i powiedziała:
-Pieprz się...-za to oberwała w twarz.
-Mistrzu może już wystarczy?-powiedział młody chłopak.
-MILCZEĆ!-krzykną w jego strone.-Myślałaś że Ken nie powie mi,że puściłaś z życiem członków legalnej gildii!?Za coś takiego powinienem cie zabić!
-Gdybym mogła ja bym cię zabiła!-odpowiedziała i znów dostała w brzuch.
-Szykuj się na śmierć!-już wyjmował miecz żeby przebić jej serce,gdy poczuł ból.Obejrzał się za siebie.Wszyscy członkowie gidii zaatakowali go.Jedynie Ken starał się pomóc mistrzowi.Te puścił ją.Zaczął się bronić,ale gdy przebito go mieczem padł na ziemie martwy.Jeden z towarzyszy podszedł do niej i pomógł wstać.
-Ej jesteśmy wolni!-krzyknął ktoś a reszta krzyknęła ze szczęścia.
-Co teraz zrobisz?-zapytał ją przjaciel.
-Mam już cel...
W TEJ CHWILI
Biegł właśnie przez sąsiednie miasto.Miał ważne wieści dla swojego przyjaciela.Nie mineła chwila a stał przed budynkiem gildii Lamia Scale.Cały zapłakany otworzył drzwi które uderzyły o ściane.Wszyscy spojrzeli na niego.
-Lyon!Znalazłem ją!-krzykną a białowłosemu po policzku spłyneła samotna łza...


Ciaooo Mośki! Rozdzialik nr 2.Jak wam się podoba? Mi bardzo,ale to nie ważne. Mam nadzieje że będziecie komentować i polecać moje blogi na swoich.To chyba na tyle. Bay,bay.

3 komentarze:

  1. Wiesz co przez ciebie zachciało mi się ciasta truskawkowego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jeśli jest Erza to jest i ciasto truskawkowe XD.

      Usuń
  2. Ahhh świetny rozdział :D Domyślam się już kim jest ta dziewczyna ale nie powiem, bo to zepsuje całą zabawę :3 Weny i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń