czwartek, 30 maja 2013

INFO!

UWAGA!! Rozdziału nie będzie do niedzieli ponieważ jade do babci. Gdy wróce postaram się go dodać jak najprędzej. Bay,bay i przepraszam :(

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 4

Następnego dnia weszła spokojnym krokiem do gildii. Jej białe do pasa włosy teraz były spięte w wysoki kucyk. Miała na sobie krótkie spodenki <Aki:Baaaardzo krótkie... DH: Oj nie przesadzaj...ledwie pół tyła odsłaniają...>,czarną,obcisłą bluzkę na ramiączka i trampki tego samego koloru. Podeszła do baru,gdzie przywitała ją promiennie Mira.
-Witaj Ayako! Podać ci coś?-zapytała uśmiechnięta.
-Ta,szklankę soku pomarańczowego,jeśli możesz.-nie czekała długo.Gdy dostała to o co prosiła odwróciła się.Zobaczyła coś przez co omal nie zakrztusiła się napojem.Wypluła go i krzyknęła:
-No nie mogę!!Od kiedy Gray podoba się laską!?-wszyscy spojrzeli na nią.Chłopak odepchnął od siebie Juvie i wydał się:
-A co to niby miało znaczyć!?
-To,że zawsze byłeś taki...jakby to ująć...taka niepokarana dziewica była z ciebie,o!-wyszczerzyła się. On cały czerwony nie wiedział co odpowiedzieć,ale gdy cała gildia ryknęła śmiechem wpadł na coś.
-Jak mniemam,ty swoją cnotę już sprzedałaś...-uśmiechnął się wrednie,a wszyscy ucichli.
-Sugerujesz coś?-zapytała podchodząc do niego.
-Ależ skąd...-powiedział po czym poszerzając swój uśmiech dodał.-...Aya-chan.-stanęła w miejscu. Zacisnęła pięści w których pojawił się jasnoróżowy,lodowy miecz.
-Widze,że śpieszy ci się do grobu...
-Ależ Aya-chan,ja nic nie zrobiłem,więc czemu się wściekasz Aya-chan.
-NO TERAZ TO PRZEGIOŁEŚ!!!-ryknęła i rzuciła w niego małym sztyletem,który ten z łatwością ominą. Podbiegła do niego i spróbowała kopnąć,ale zablokował to.
-No czemu się wściekasz?-zapytał słodko chłopak.
-Szczym ryj!-krzycząc to odbiła się od jego brzucha w górę-Lodowy Twór: Mroźne Igły!-w jego stronę poleciały setki małych,ostrych odłamków lodu.
-Lodowy Twór: Tarcza!-w ostatniej chwili osłonił się przed atakiem.Dalej walczyli pięściami.Wszyscy patrzyli na to na dobry mecz albo serial.Już miała wykonać kolejny ruch gdy do gildii wlazła Ai.
-Ayako!Skończy się bawić! Zamiast tego mogłybyśmy potrenować!-wydarła się kotka.
-Morda pchlarzu!! Zamiast mi tu ględzić idź wpieprzaj kocimiętkę!!-już nic nie odpowiedziała.Poleciała do baru gdzie stała reszta.Ta spojrzała na swojego kolege.-Masz szczęście.Ale jeszcze raz mnie tak nazwiesz a przekonasz się co to znaczy słowo "piekło"...-zagroziła a on prychnął.Podeszła do jednego ze stolików i zaczęła czytać jakąś mangę.Zajęło jej to jakieś 30 minut.Gdy ją odłożyła podbiegły do niej dziewczyny.
-Ayako!Masz już mieszkanie?-zapytała uprzejmie Lucy.
-Wczoraj spałam w hotelu,dzisiaj ide na spotkanie w strawie najmu.-wyjaśniła.Odwróciła się i skamieniała.-Gray buraku! Ubierz się,a nie!Ludzi straszysz!
-Cholera!-warknął i zaczął szukać swojej garderoby.Ta tylko pokręciła bezradnie głową.
-A ty?-powiedziała Levi.-Też masz manie rozbierania się?-na te słowa większość mężczyzn w gildii podbiegło do nich.
-Nie,tylko osobniki niskiej inteligencji,takie jak te dwa sopelki, tak mają.-wyjaśniła,a oni zaczeli jęczeć.
-Hahaha!! Nawet ona to zauważyła!-zaśmiał się Natsu.Czarnowłosy zamiast na chłopaka rzucił się na dziewczynę.Zaczęli się szarpać.Efektem tej sprzeczki,była utrata bokserek,które dziewczyna teraz obracała sobie na palcu,uśmiechając się złośliwie.Zlustrowała go wzrokie.
-Widać nic ci nie urosło przez te lata.-zakpiła a on spalił buraka.Zaraz wyrwała jej swoją własność.
-Tobie może coś urosło,ale wzrostem stoisz.-zaśmiał się.Zacisnęła pięści i zaczęła robić głębokie wdechy.
-Ej ty! Szczym to co nazywasz jadaczką! Nie wolno kpić z wzrostu Ayako!Nawet ja tak nie robie.-zawołała kotka.
-Nie Ai,on nie chciał obrazić mojego wzrostu...Prawda?-warknęła.Ten tylko pokiwał głową.Odeszła od nich a on zapytał.
-Zawsze tak jest?
-Możesz sobie mówić o jej wzroście,przełknie to,ale po walce albo w trakcie nie wspominaj o tym...
-Czemu?
-Bo cię zabije..-uśmiechnęła się kotka i odfrunęła.Reszta dnia minęła spokojnie,nie wliczając kłótni i bójek. Wieczorem miała rozmowę z miłym małżeństwem,które chciało wynająć mieszkanie.Wszystko poszło dobrze i noc spędziła w swoim nowym lokum.Następnego dnia wstała późno.Ubrała się i do paska w spodenkach przyczepiła swoją katanę i sakiewkę z bronią typu shuriken'y, kunai'e i sztylety.Jej bluzka sięgała niewiele pod piersi.Odsłaniała jej idealny brzuch na którym był znak jej gildii.Jej długie nogi podkreślały jeansowe spodenki i czarne trampki za kostkę.Włosy zostawiła rozpuszczone,a grzywkę upięła odsłaniając swoją twarz i duże oczy.Przejrzała się w lusterku i stwierdzając że jest dobrze wyszła z Ai na ramieniu.
Tymczasem w gildii było spokojnie,dziwnie spokojnie.Jak można się domyślić Erza osiągnęła swój limit cierpliwości.Teraz wszyscy siedzieli cicho.Bali się odezwać a tak się złożyło,że ciasto się skończyło. Nagle drzwi się otworzyły a przez nie weszła białowłosa.Spojrzała na wszystkich i uśmiechnęła się.
-Co jest leszczyki?Co takie cichutkie?-spojrzeli na nią przerażeni.Wendy podeszła do niej i wyszeptała coś na ucho.-Ołł....Rozumiem.Erzia!-zawołała słodko,a ta zgromiła ją wzrokiem,czym się nie przejeła.-Ai zaraz przyniesie ci ciacho.-wyszczerzyła się i zaraz obok pojawiła się kicia z ciastem.Podała jej smakołyk i oddaliła się.Usiadła w stoliku i zaczęła ostrzyć swój miecz.Nagle dosiadła się do niej Deszczowa Dama.
-Juvia chce wiedzieć co ma zrobić żeby Gray-sama, się w niej zakochał!-warknęła niebieskowłosa. Ta spojrzała na nią znudzonym spojrzeniem swoich pięknych oczu i uśmiechnęła się pogardliwie.
-A Ayako nie powie Juvi,bo ona nie lubi rozkazów.
-Ale Juvia chce wiedzieć!
-Ale mnie to nie obchodzi.A teraz spadaj się moczyć gdzie indziej bo mi przeszkadzasz.-Loxar uciekła z płaczem a ta tylko się zaśmiała.Po jakiś 10 minutach podszedł do niej czarnowłosy.Przysiadł koło niej i wpatrywał się w nią.Zirytowana posłała mu spojrzenie.
-Życzysz sobie czegoś?
-Gdzie byłaś przez te wszystkie lata?-zapytał a ona westchnęła.
-Od początku ok?-on tylko przytaknął.-A więc Ur wiedziała,że jeśli tam pójdę użyje Lodowej Skorupy dlatego kazała mi ewakuować mieszkańców.Spierałam się o to z nią,ale niestety była tak samo uparta jak ja. Po tej całej demolce,że tak tak to nazwę,zostałam zwerbowana przez mroczną gildie Descendants of Death. Musiałam dołączyć do niej pod przymusem i wymusili na mnie obietnice,że będę posłuszna,bo inaczej mnie zabiją...
-Ale czemu się zgodziłaś?
-Przecież obiecałam wam,że nie umrę...-uśmiechnęła się uroczo,a na jego twarzy pojawił się delikatny,ledwo widoczny rumieniec.-Wracając...Tam wyszkolili mnie na skrytobójce i zmuszali do morderstw,więc mam na pieńku z Radą...-zaśmiała się.
-Więc co ty tu robisz?
-Powiedzmy,że to,że puściłam was wtedy wolno przyczyniło sie do tego,że mistrz potrzebował się na mnie wyżyć, a członkowie byli bardziej lojalni mi niż jemu,bo wszyscy byliśmy tam pod przymusem...Rozumiesz?
-Noo...-powiedział i przytulił ją.-Ciesze się,że znów jesteś z nami.
-Ja też...-zaśmiała sie.-A teraz zmiataj bo jestem zajęta.
-Ok,ok...-i już go nie było. Wyciągnęła sobie paczkę jej ulubionych żelków i zaczęła się delektować.Uwielbiała ten smak.To była dla niej świętość,jak dla Maga Gwiezdnej Energii klucze. Nagle ktoś uderzył pięścią w jej stolik.Spojrzała na tego kogoś.
-WALCZ ZE MNĄ!-wrzasnął różowowłosy.
-Zajęta jestem.-odparła i wzieła do ust żelka.
-Przestań wpieprzać te zasrane żelki i walcz!-wrzasnął  wyrywając jej woreczek i rzucając go. Patrzała jak jej przysmak upada na ziemie, jej pięści zacisnęły się, a woda w całym pomieszczeniu zaczęła wrzeć...


Buahahahaa! Będe trzymać was w napiciu!
Aki:Zamknij się idiotko i nie przynudzaj!
Oj cicho bądź...Ale rozdzialik wyszedł mi jakiś dziwny.
Aki: Masz zrytą banie więc wiesz,że wszystko co napiszesz jest dziwne...
Ok,ok.Kończymy to farsę i pogadamy później kotku mrauu :* (klei się do niego)
Aki: W-weź odejdź... 0///0
Wiem,że mnie kochasz...(łapie go za krawat i przyciąga do siebie)
Aki: J-ja już lepiej pójed! (ucieka,trzaskając drzwiami)
I tak cie znajdę kocie :3 !! A wy miśki komętujcie!! (krzyczy wybiegając za Akim)

niedziela, 26 maja 2013

SPECJAL !!!!!!

 UWAGA! UWAGA!!! Oto moja przyjaciółka zaśpiewała piosenkę znaną z Titanica!! Prosze piszcie jej komki i dodajcie otuchy bo ona uważa że to jej nie wyszło!!  Prosze posłuchajcie do końca..




Oto link:
http://ising.pl/nagranie/16tk1mfnu5q,Celine_Dion-My_heart_will_go_on?fb_action_ids=339443196182364&fb_action_types=og.likes&fb_source=aggregation&fb_aggregation_id=288381481237582

A oto jej focia (oczywiście pozwoliła mi dodać) :**


 Co nie że ma talent?
Aki: Jasne że ma!!
OMG!! Tobie się coś podoba??
Aki: Noo...w końcu ja też człowiek..
No racja...
Aki: To co teraz?
Jak to co? Czekamy na komentarze!!!!

Rozdział 3

Obaj siedzieli przy stoliku w gildii Fairy Tail.Jeden wypytywał drugiego o to co dokładnie widziała, drugi zaś starał mu się to opowiedzieć szczegółowo. Wszyscy członkowie dziwnie na nich patrzeli.No bo jaka jest pewność,że to była ona, a nie ktoś inny?Nie zwracając uwagi na zdanie innych oni obmyślali to jak ją znajdą, gdy podeszła do nich piąta przyjaciół.
-Czy jest coś w czym moglibyśmy wam pomóc?-zapytała blondynka.Spojrzeli na siebie potem na nich.
-Cóż...nie wydaje nam się to konieczne.-powiedział Gray.
-A-ale panie Gray, my chcielibyśmy pomóc wam szukać waszej przyjaciółki...-usłyszeli nieśmiały głos Wendy.
-Noo dobra...To może wam ją opiszemy, co?-zapytał Lyon.Oni tylko kiwneli głowami.-A więc nie wiem czy się za bardzo nie zmieniła, ale miała białe włosy,była szczupła i niska.Jednak największą uwagę przyciągały jej oczy. Zapewniam was, że nigdy takich nie widzieliście.Miały piękny niebieskie oczy,ale ich odcień był niezwykły.Kiedy w nie patrzyłeś nie mogłeś oderwać od nich wzroku.
-To wszystko?-zapytał Natsu.
-Z wyglądu.Teraz charakter...-powiedział Gray.-Cholernie silna jako dziecko więc teraz pewnie super potężna.Była najlepsza z naszej trójki.Kiedy miała zły humor byłą nieprzewidywalna i zazwyczaj to nasza dwójka obrywała.To ona nas opieprzała za wszystko.
-Haha! To prawie jak Erza!-krzyknął różowowłosy.
-Nie kolego...-powiedział białowłosy.-...była gorsza.-spojrzeli na niego jak na wariata. No bo jak można być gorszym od czerwonowłosej?-Dobrze to może najpierw przeczeszemy Magnolie i tereny dookoła, co wy na to?
-Aye!-wy wybiegli z gildii.Rozdzielili się, mając nadzieje że to pomoże.Lucy i Gray poszli na wschód, Lyon i Erza na zachód,Natsu i Happy na północ, a Wendy i Carla na południe.Przeszukiwali miasto z każdej strony, wzdłuż i w szerz,ale niczego nie znaleźli.Wrócili do budynku,gdy słońce już zachodziło, a niebo robiło się czarne.Usiedli przy barze i uderzyli głowami o blat.
-I jak poszukiwania, kochani?-zapytała wesoło Mira.Oni tylko zgromili ją wzrokiem.
-Marnie...-już miał mówić dalej ale przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi.Spojrzeli w tamtą stronę.Stała tam niska postać w czarnym płaszczu,który zasłaniał jej twarz.Nie zwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia podeszła do baru.Natsu zmarszczył brwi.
-Co jest Natsu?-zapytał Happy.
-Ten zapach...Gdzieś go już czułem,ale gdzie?-odpowiedział szeptem.
-Czy mistrz tej gildii jest w tej chwili?-zapytała.Gray skamieniał. Podszedł do tej postaci łapiąc ją za ramie. Odwróciła się trzymając za kaptur.Spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczami.

-A-Ayako...-szepnął.Zaraz podbiegł do niego białowłosy.
-T-to naprawde ty?-zapytał.Patrzała na nich swoimi wielkimi oczami po czym uśmiechneła się.
-Gray,Lyon...-podeszła do nich bliżej i rzuciła im się na szyje.-To naprawde wy!!-nie dowierzali. To byłą ona.Cała i zdrowa przytulała ich do siebie.Nie myśląc długo oddali uścisk.
-Myśleliśmy,że nie żyjesz...
-Gray,przecież wam obiecałam,że nie umrę,nie?-uśmiechneła się i odsuneła od nich.
-Zostajesz tu?-zapytał czarnowłosy.
-Ej! A może ona chce iść do Lamia Scale!?-warknął białowłosy.
-Chyba śnisz!-i zaczeli się bić.Zaraz do nich przyłączyła się reszta gildii. Zaraz zaczeły latać stoły,krzesła, beczki a nawet ludzie.
-Zapach alkoholu, wesoła atmosfera, bójki...Spodoba mi się tu.-uśmiechnęła się.-Ej idioci!-zaraz przerwali poprzednią czynność i podbiegli do niej.-Mam zamiar zostać w Fairy Tail,jeśli mistrz się zgodzi,ale nie zmienia to faktu,że często będę przychodzić do Lamia Scale.
-Co tu się dzieje?-zapytał niski mężczyzna.
-Mistrzu ona chciałaby dołączyć do Fairy Tail.-powiedziała.
-Ooo! Takie ładne...krągłe...dziewczyny zawsze są tu mile widziane.-powiedział patrząc na jaj klatkę piersiową.
-To gdzie chcesz znak?-zapytała Mirajane.
-Na brzuchu,czarny jeśli można.-po chwili już była naznaczona.-Nie chowaj jeszcze pieczątki.
-Czemu?-zapytała najstarsza Strauss.
-Ej pchlarzu!Wstawaj!-krzyknęła,a spod jej kaptura wyszła pomarańczowa kotka w czarne,jak u tygrysa pręgi z zielonymi oczami.
-Czego drzesz ryja z samego rana!?-wydarła się kotka.
-Jest wieczór,a takimi tekstami to nie do mnie.-odwarknęła.-Gdzie chcesz mieć znak gildii.
-Jezu...i dlatego mnie budzisz?-zapytała z wyrzutem.-Na plecach,biały.
-Prosze.-powiedziała uśmiechnięta Mira.
-Może się przedstawisz i powiesz jakiej magii używasz?-zapytała Erza.
-Jestem Ayako Hanari, a to jest Ai.Jestem magiel Lodowego Tworu.Uczyłam się tego razem z Gray'em i Lyon'em...
-Skąd masz  Exceeda?-zapytał Dragneel.
-Gdybyś dał mi dokończyć to byś wiedział Salamandrze.-powiedziała po czym skłoniła się.- Wodny Smoczy Zabójca do waszych usług.-szczęki wszystkim opadły.Nie mogli uwierzyć w to co słyszeli.
-Jesteś Smoczym Zabójcą?Walcz ze mną!
-Może potem.Teraz musze porozmawiać z tymi idiotami!-powiedziała a jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie, z roześmianej na poważną.
-C-co zrobiliśmy?-zapytali obaj.Ona gestem ręki nakazała im żeby podeszli.Niechętnie to zrobili. Zaraz po tym wylądowali na ścianie.Podeszła do Lyon'a.
-Jak śmiałeś idioto,próbować wskrzesić Deliore!?Czy ty wiesz czym to groziło!?
-G-go-gomene!!!
-A ty!-tu podeszła do czarnowłosego.-Jak śmiałeś spoufalać się z jakąś zołzą,wpieprzającą tofu,żeby przypomnieć temu idiocie...-tu pokazała na Natsu.-...o jakieś obietnicy?Mogłeś zrobić to inaczej!!
-P-przepraszam!!!
-Widzimy sie pierwszy raz od tylu lat,a ja już musze was opieprzać...-westchnęła.-Dobra,dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt.-powiedziała i odeszła.Straszna...Przeszło wszystkim przez myśl.
-Dobra! ZACZYNAMI IMPREZE! -krzykną mistrz a oni uczynili tak jak powiedział   



Ciaooo Misiaki!!!Jestem na jarana bo główna bohaterka wkroczyła!
Aki: Masz się czym podniecać...
Weź siedź cicho -,- jesteś podły! Ja tu obwieszczam coś ważnego a ty takie teksty walisz?
Aki: Nie moja wina że jesteś dziwna!
Tak jak mówiłam...Nieczuły jesteś!
Aki: Dobra skończ bo zanudzasz -,-
Dobra,dobra...Przepraszam za jego zachowanie ale to idiota i on nie rozumie kiedy autor cieszy się bo główna bohaterka weszła.
Aki: Słyszałem!! Nie jestem idiotą!
Penie,pewnie...Dobra Miśki nie zanudzamy was i zachęcamy do komentowania :**

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 2

Siedział w gildii.Po głowie chodziły mu słowa Lyon'a.Wierze w to...pomyślał.Nie rozumiał tego.Przecież im coś obiecała,więc czemu nie dopełniła tej obietnicy.W jego sercu tliły się różne uczucia.Zaczynając on żalu, przez smutek, aż po gniew.Gniew do tego potwora, który był wszystkiemu winny.Zacisnął pięści, po czym usłyszał głosy różowowłosego.
-Ej mrożonko!Co tak dumasz?-zapytał chłopak.
-Nie zrozumiałbyś nawet gdybym ci to narysował,zapałko.
-Chcesz się bić!?
-Jeszcze się pytasz!?-w ten sposób zaczeła się codzienna bójka w Fairy Tail, do której później dołączyła większość gildii.On potrzebował teraz tego.Potrzebował wyżycia się na czymś lub na kimś.Przez sale latały stoły,krzesła,beczki a nawet ludzie.Nagle drzwi się otworzyły a przez nie weszła Erza.Podeszła do baru.
-Witaj!Podać ci coś?-zapytała uśmiechnięta Mirajane.
-Ciasto truskawkowe, jeśli można...-nie minęła chwila a dostała to o co poprosiła.Delektowała się każdym kawałkiem, jakby już nigdy nie dane jej było zjeść choćby okruszka.Miała brać następny kęs kiedy wleciał na nią Natsu,który został uderzony przez Elfmana.Jej słodycz spadła na ziemie.Wpatrywała się w nie by potem odwrócić wzrok w strone winowajców i podmienić zbroje.
-NIE DARUJE WAM TEGO!!!-rykneła niczym smok.Czarnowłosy patrzał na to z zaciekawieniem.Ten obraz przywrócił dawno zapomniane wspomnienia.
~~*~~
Niebieskooka dziewczynka właśnie wracała ze swoje treningu.Miała wielką ochotę na swój ulubiony przysmak.Nie mogła się doczekać.Wczoraj to kupiła i dobrze schowała,żeby móc zjeść później. Gdy weszła do chatki zauważyła siedzących przy stole chłopców.Przebiegła koło nich i ruszyła do komody. Wspieła się,żeby móc dosięgnąć najwyższą półkę i zaczeła szukać.Wielkie było jej zdziwienie kiedy nigdzie nie znalazła tego czego szukała.Zeskoczyła i ruszyła w strone chłopców.
-Ej nie widzieliście moich...-nie dokończyła gdyż zobaczyła pusty papierowy woreczek leżący na stole.-M-moje żelki!-krzykneła,a oni drgnęli.Popatrzyli na nią.Jej niebieskie oczy były przepełnione chęcią mordu.Już miała ruszyć w ich strone,ale złapała ją Ur i dała jej nowe woreczki żelków.
-Prosze.To miało być dla chłopców,ale jak widać woleli zjeść twoje.-uśmiechneła się.
-Ej to nie fair!Dlaczego dajesz jej dwa woreczki!?-krzyknęli razem.Kobieta zignorowała to i wyszła.
-Podziel się!
-Nie ma mowy!-wydarła się dziewczynka.-A za zjedzenie moich czeka was kara!-zaczeła do nich podchodzić,bardzo wolno.Oni przełkneli ślinę...
~~*~~
Jego rozmyślenia przerwał ból.Spojrzał na osobe przed nim.Był to Natsu.
-Czego chcesz,ogniomóżdżku!?
-Erza powiedziała,że idziemy na misje,bo Lucy nie ma na czynsz.Więc rusz tyłek gołodupcu!-w odpowiedzi tylko prychną.Podszedł do dziewczyn które czekały na nich z wybranym zadaniem.
-Więc,co to za misja?
-Mamy złapać jednego człowieka.Na swoich przekrętach dużo się dorobił więc możemy śmiało nazywać go bogaczem.-powiedziała Lucy.
-Dobrze więc za godzine na stacji.-dodała szkarłatowłosa.Przytaknęli tylko i ruszyli do swoich domów.Spakował wszystkie najpotrzebniejsze,rzeczy.Wyszedł sporo przed czasem.Zastawiał się nad przeszłością.Tak cholernie mu ich brakowało.Nim się obejrzał był na stacji.Nikogo jeszcze nie było więc usiadł na ławce.Przymkną oczy co było błędem bo przed nimi migneła mu twarz dziewczyny. Spojrzał w strone z której przyszedł.Zauważył trzy postacie.Jedna z nich ciągneła za sobą wielki wóz z walizkami. Bez słowa weszli do pojazdu.Dragneel od razu zrobił się zielony więc Scarlet znokautowała go,żeby mu "ulżyć".
Oczywiście wszyscy udawali, że nic nie widzą.Droga mineła im szybko.Kiedy doszli do zleceniodawcy dowiedzieli się dokładnie o kogo chodzi.Szli przez las.Jego dom znajdował się niedaleko,więc nie spieszyło się im.Nagle Salamander staną w miejscu.
-Ktoś tu jest...-na te słowa z drzew zeskoczyło kilka postaci.
-Prosze,prosze kogo my tu mamy?-powiedział jeden z nich.
-Kim jesteście?-zapytała blondynka.
-Czy to ważne?Ważne jest to,że nie przejdziecie dalej.-zaśmiał się złośliwie.-Więc?-zwrócił się do najniższej postaci.Ona tylko kiwnęła głową.Napastnicy zaczeli napierać z całą swoją siłą.Każdy z nich miał pełne ręce roboty.Na Gray'a skoczyła najniższa z nich.Zaczeli walczyć w ręcz.Szło mu dobrze ale ona wskoczyła za niego i kopnięciem powaliła na plecy.Usiadła na nim okrakiem i przyłożyła miecz do gardła.Spojrzała w jego oczy.Mógłby przysiąść że gdzieś je widział.Patrzyli się w nie nawzajem,a napastnikowi poszerzyły się źrenice.Podniosła miecz.Zamknął oczy czekając na ból.Gdy go nie poczuł spojrzał na postać.Ostrze było wbite kilka milimetrów od jego twarzy.Podniosła się szybko.
-Odwrót!-zarządziła.
-Ale...
-Powiedziałam odwrót!-nikt więcej się nie sprzeciwił.Wskoczyli na drzewa.Ta spojrzała jeszcze raz na przeciwników i zniknęła.Patrzyli jeszcze chwile w to miejsce po czym postanowili wykonać zadanie. NIe zajeło im to długo ponieważ oszust nie była ani silny,ani sprytny.Odebrali nagrodę i wrócili do gildii.Analizował dokładnie to co zobaczył a jego oczy rozszerzyły się.
 TYM CZASEM
W ciemnej sali stali wszyscy członkowie gildii o nazwie Descendants of Death.Przypatrywali się leżącej pod ścianą dziewczynie.Próbowała się podnieść,ale uniemożliwiło jej to mocne kopnięcie w brzuch. W tej właśnie chwili mistrz gildii wymierzał jej karę.Złapał ją za szyję i przycisną do ściany.
-Masz mi coś do powiedzenia!?-ryknął mężczyzna,ta tylko splunęła w niego krwią i powiedziała:
-Pieprz się...-za to oberwała w twarz.
-Mistrzu może już wystarczy?-powiedział młody chłopak.
-MILCZEĆ!-krzykną w jego strone.-Myślałaś że Ken nie powie mi,że puściłaś z życiem członków legalnej gildii!?Za coś takiego powinienem cie zabić!
-Gdybym mogła ja bym cię zabiła!-odpowiedziała i znów dostała w brzuch.
-Szykuj się na śmierć!-już wyjmował miecz żeby przebić jej serce,gdy poczuł ból.Obejrzał się za siebie.Wszyscy członkowie gidii zaatakowali go.Jedynie Ken starał się pomóc mistrzowi.Te puścił ją.Zaczął się bronić,ale gdy przebito go mieczem padł na ziemie martwy.Jeden z towarzyszy podszedł do niej i pomógł wstać.
-Ej jesteśmy wolni!-krzyknął ktoś a reszta krzyknęła ze szczęścia.
-Co teraz zrobisz?-zapytał ją przjaciel.
-Mam już cel...
W TEJ CHWILI
Biegł właśnie przez sąsiednie miasto.Miał ważne wieści dla swojego przyjaciela.Nie mineła chwila a stał przed budynkiem gildii Lamia Scale.Cały zapłakany otworzył drzwi które uderzyły o ściane.Wszyscy spojrzeli na niego.
-Lyon!Znalazłem ją!-krzykną a białowłosemu po policzku spłyneła samotna łza...


Ciaooo Mośki! Rozdzialik nr 2.Jak wam się podoba? Mi bardzo,ale to nie ważne. Mam nadzieje że będziecie komentować i polecać moje blogi na swoich.To chyba na tyle. Bay,bay.

środa, 22 maja 2013

Rozdział 1

Siedział przy stoliku w rogu sali. Na nic nie miał ochoty.Nawet nie miał siły odpowiedzieć na zaczepki Natsu. Wszyscy się o niego martwili,ale w końcu to TEN dzień.Każdy rozumiał, że dziś potrzebuje spokoju. Wpatrzony był okno.Deszcz obijał szyby budynku. Zupełnie jak wtedy...pomyślał.Z zamyśleń wyrwała go dłoń szkarłatowłosej dziewczyny.
-Gray,wszystko dobrze?-zapytała z troską.Chłopak westchną.
-Taa...nic mi nie jest...-mówiąc to wstał z miejsca.-Wybacz ale chciałbym zostać sam.-ona tylko przytaknęła. Wszedł na piętro.Przypatrywał się wszystkim.Chciałby nie musieć tego przeżywać,chciałby znów je zobaczyć,ale wątpił...wątpił,że to możliwe.Usiadł,a wspomnienia jak co roku wróciły...
~~*~~
 Mała białowłosa dziewczynka stała przed dwójką starszych o rok od siebie chłopców. Była zdenerwowana.Patrzyła to na czarnowłosego, to znów na białowłosego.
-Macie mi coś do powiedzenia!?-podniosła głos,a oni zatkali sobie uszy.
-P-przepraszamy!Nie chcieliśmy, żeby tak wyszło!-krzyczeli,a ich głosy dygotały.Spojrzała na nich z chęcią mordu.
-Nie chcieliście!?Jak nie chcieliście, to mogliście nie bawić się farbą koło moich ubrań!Przez was moja sukienka jest cała brudna!-zaczeła wymachiwać im przed twarzą białą,zaplamioną sukienką.
-A-ale to był wypadek!-powiedział białowłosy.Ona ścisneła ubranie mocniej i westchneła.
-Dobrze niech wam będzie...
~~*~~
Dziewczynka siedziała na kamieniu przed domem.Przed nią roztaczał się piękny krajobraz,ale nie skupiała się na tym.Jej wyraz twarzy pokazywał, że miała jakieś złe przeczucia.
-Stało się coś?-zapytał białowłosy.
-Nie...
-Nam możesz powiedzieć...-dodał czarnowłosy.Westchnęła i wstała.Swoimi niebieskimi oczami, które tak lubili wpatrywała się w nich.Podeszła do nich i przytuliła z całej siły.
-Obiecuje wam,że nie umrę i będę was chronić...Zrobie wszystko żeby nic wam się nie stało.-po tych słowach weszła do środka.To właśnie tej nocy wydarzyło się to co odmieniło ich życie..Tej nocy ON zabrał im wszystko...

Po jego policzku spłyneła pojedyncza łza.Potem kolejna i kolejna.Słone kroplę spływały po jego policzkach mocząc jego ubranie.Poleciało ich tak dużo że stracił rachubę.Zasłonił oczy dłonią próbując je zakryć, ale nic to nie dało.

Nagle drzwi się otworzyły a przez nie wszedł białowłosy chłopak z gildii Lamia Scale. Gray spojrzał w jego stronę, po czym szybko wytarł policzki i zszedł.Gdy przechodził przez sale dało się słyszeć szepty typu "On płakał?"," To nie możliwe", "Niewierze w to...".Nie przejmując się tym podszedł do starego przyjaciela. Widać po nim było że także jego emocje przytłoczyły.Czerwone,opuchnięte oczy pokazywały,że dla niego ten dzień też jest trudny.Nic nie mówiąc wyszli z budynku.Kierowali się na jedno ze wzgórz Magnolii. Tam staneli przed dwoma nagrobkami.Jeden z nich należał do ich nauczycieli, a drugi do przyjaciółki.
-Lyon...-pierwszy odezwał się ciemnowłosy.
-Co?
-Jak myślisz,czy ona żyje?
-Nie mam pojęcia,ale wiem,że puki wierzymy jest nadzieja,że tak jest...-po tych słowach zapanowała między nimi cisza.Wpatrywali się w dwa nagrobki...To jedyne co pozostało im po dwóch,ważnych dla nich osobach.W głowach kołatało się tylko imie jednej z nich.Ayako...



OK Miśki oto rozdział nr 1 XD i jak wam się podoba? Moim zdaniem wyszedł fajnie,ale wiecie jak to jest oceniać samego siebie.Więc czekam na komentarz.Bay,bay.

Ohayo!

SIEMKAAA! Jestem DarkHappy-chan :P Może znacie mnie już z bloga którego prowadze.Praktycznie ta sama tematyka XD.A oto on: http://akemi-w-fairytail.blogspot.com/ . Ale ok teraz troche o tym. Będe pisać o przyjaciółce Gray'a z dziecięcych lat.Będzie to historia niezwykła ale ostrzegam że dopiero się ucze dobrze pisać więc nie oczekujcie zbyt wiele.Ale mam prośbę, a mianowicie KOMENTUJCIE!!! To na tyle. Bay,bay Miśki.